Przywieziona ze wsi w stanie agonalnym. Jadła suchy chleb i chwiała sie na nogach. Ale nie uległa wypadkowi. Była po prostu zagłodzona. Przez pierwsze 2 m-ce przesiedziła w szafie. Wychodziła tylko w nocy: jeść i do kuwety. Do tej pory jest nieufna oraz boi się wychodzić z mieszkania. Pieknie i głośno mruczy. Od 2011 zaczęła ufać domownikom i dalej ślicznie mruczy
Jakim cudem ta maleńka kupka mokrej sierści i kostek miała szczęście,że ją znalazłeś??!Fluidy?Palec boży?Jeszcze coś innego?A może Ty masz gdzieś "zapisane" czynienie dobra dla braci mniejszych? Teraz nikt by nie przypuszczał,że to jest to samo zwierzątko.Dziękuję Ci (Wam) za to,że jesteście i macie serce ....dla NICH.